I tak poprzedni tydzień zjeździłem rowerem tak ten jakaś masakra. Poniedziałek do pracy rowerem a wieczorem czuje się jak kupa. Dosłownie choróbsko mnie znowu dopada i tak omija mnie masa krytyczna mnie omija. Obiecywałem sobie, że na listopadową pojadę i co GÓWNO ! Ehh… Mam nadzieje, że jeszcze ciut pokręcę w zimę choć nie jestem zwolennikiem jazdy w zimę szczególnie w ruchu miejskim gdzie ślisko, morko i niebezpiecznie.
Leave a Reply