DOSKOK – czyli Dziesiąta-Orlen-Sokolniki-Kawa-Orlen-Koniec
Sobota jak zawsze powinna być rowerowa. Niestety za dużo czasu nie miałem gdyż goście wpadali wieczorem. Trzeba było ogarnąć chatę. Poza tym pogoda już nie tak mocno zachęcająca. Ale zawsze można pokręcić. Dlatego też nie wybrałem opcji jazdy na torze XC w Koluszkach a pokusiłem się na kawkę do Sokolnik. Kawy i roweru nie odmawiam 😉
I tak ledwo bo ledwo wyszedłem z domu i ruszyłem na Orlen. Oj ciężkie były pierwsze kilometry. Po prostu mi się nie chciało. Gdzieś z tyłu głowy miałem myśli trzeba było zostać w domu fajna książka na Ciebie czeka! Ale dzień bez roweru to dzień stracony.
Na Orlenie czekał już Adam i Grzegorz. Po chwili przyjechał Andy i Janek. Na końcu Witek. Nie zastanawiając się dłużej ani nie marznąć ruszyliśmy na Sokolniki.
Tempo było bardzo wolne. Ja z Adamem na przodzie. Reszta ekipy powolnie się rozkręcała. Pojechaliśmy przez Smardzew, Glinnik Szczawin, Białą aż do Sokolnik. Tutaj usiedliśmy w przytulnej „chaupce”. I tak poraczyliśmy się pysznym grzańcem, naleśnikami i kawą. Godzina odpoczynku i ruszyliśmy z powrotem. Po takich rarytasach noga bardzo dobrze podawała. Mocno się rozkręciłem. Poza tym do Sokolnik mocno zmarzłem więc nie chciałem tego powtórzyć. A druga sprawa to po prostu mi się spieszyło. I tak w Siedlisku na podjeździe Janek stwierdził, że daliśmy czadu. To fakt. Chociaż Grzesiu jak wystartował na podjeździe przy wiatrakach na Siedlisku nie było siły go dogonić. Wiatr też robił swoje. Z Siedliska ruszyliśmy na Smardzew gdzie ja Adam i Grzechu ruszyliśmy na lotny finisz w Nowych Łagiewnikach 🙂 Na końcu przy ostatnim podjeździe wyprzedziłem Grzecha i dojechałem jako pierwszy. Poczekaliśmy jeszcze na chłopaków i ruszyliśmy do skrzyżowania przy stadninie żeby się pożegnać. I tak ja Adam, Grzechu i Janek pojechaliśmy na Rado. Andy z Witkiem na Wycieczkową. I tak zakończyła się nasza wycieczka.
Wszystkie fotki by Witek
A wieczorem Posiadłość Szaleństwa!
Oj działo się!