Góra św. Anny, Katarzyny a tak naprawdę św. Małgorzaty

Piękny dzień dużo chęci do jazdy. Dojechaliśmy do góry św. Małgorzaty i Jjem stwierdził, że z jego kolanem jest źle i musimy wracać. Niestety szarżowanie w piątek bez rozgrzewki spowodowało, że jazda się skończyła. Jj musi odpocząć od roweru a w zasadzie jego kolano. Szkoda ale i tak fajny wypad. Zdjęcia jak odbiorę od Jja.
PS. tytuł taki ponieważ za każdym razem jak rozmawialiśmy to góra miała swoje kolejne nazwy… 😉

Leave a Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *