Na szybko z rana z poważnymi i bez niepoważnych ludzi

Mała rozgrzewka przez Bitwą o Łódź. Jj umówił się z Tomaszem via Xanagaz (niepoważnym człowiekiem – szczegóły później) o 8:00 na Kalonce. Ruszyliśmy 7:40. Spieszyliśmy się co by się nie spóźnić na umówione spotkanie. Przez las Łagiewnicki dotarliśmy nowo wylanym asfaltem do Kalonki. Tak tak jeszcze trochę szutru zostało na odcinku Strykowska do Kalonki a od  skrzyżowania Aksamitnej a Jana i Cecylii jest już nówka sztuka asfalciwo i będą robić aż do właśnie Strykowskiej. Dla jednych spoko dla rowerzystów Mtb…

No cóż 8:10 jesteśmy przed sklepem na Kalonce. Nikogo nie ma. Ocho! Już wiemy co się święci. Telefon do Tomasza via Xanagaz. Telefon wyłączony. No tak, można było się po nim tego spodziewać. Ehh Ziomie. To już nie pierwszy raz robisz nas w ch…
Dzwonię do Grzesia. Pędzina Widzew bo umówiony był z Tomaszem na 8:00. WTF?
B: Jak to na 8:00? Przecież na Kalonce miała być 8!
G: Hmm Tomasz nic mi nie powiedział. 
B: To zadzwoń jak dojedziesz do Tomasza
G Ok.

5min później
G. Tomasz nie odbiera, dzwonie do drzwi i domofonem też cisza. Zrobił mnie w ch…. 
B. To my ruszamy dojeżdżaj na wzniesienia
G Ok

Masakra… no comment 

Ruszyliśmy z Jj co by trochę pojeździć. Czasu dziś mamy mało. Ja nie chcę się prze tyrać. Dojeżdżamy do Grabiny. Stwierdzamy, że jedziemy na Wiączyń. Piszę sms do Grzecha żeby obrał ten kierunek. Pogoda sprzyja, słonko świeci, trochę chmur. Spokojne tempo. Przejeżdżamy cały Wiączyń. Tel do Grzesia:
B: Gdzie jesteś?
G. W Wiączynie.
B: Ok dojedź do leśniczówki od Mileszek
G: Ok. 

Grześ dojeżdża i razem kręcimy przez Wiączyń w kierunku wschodnim by potem kierować się na północ. Przecinamy Brzezińską. Chwila na jedzenie i ruszamy dalej. Czas już nas zaczyna gonić. Jj zaczyna gonić. Kierujemy się już na zachód. W Byszewach pytam Grzecha o blokadę reby. Wyjmuję zaślepkę i coś tam grzebie. Jj ciśnie – ruszajmy. Grzechu gubi zaślepkę. Krzyczę do Jj Ziom jedź chwilę nam to zajmie. Ruszył. Nam znalezienie zaślepki zajęło 2-4min. Szybko ruszamy by go dogonić. Niestety już nam się nie udaje, mimo, że zadzwoniłem spytać jaki kierunek wybrał. Nie ma sensu go gonić stwierdzamy poza tym ja też nie chce zmęczyć mocno nóg. I tak z Grzechem jedziemy na radary, gadamy o rowerach, glebach itp. rowerowe gadki 😉 W zasadzie tak nam minęła jazda aż do Łagiewnickiej gdzie się rozstaliśmy. Obrałem kierunek dom by relaksować się i odpoczywać przed Bitwą!