Po remoncie czyli całodniowym robieniu gładzi miałem wielką ochotę wyjść na rower. Padnięty ale chętny do jazdy wyruszyłem mimo zbierających się chmur. No i ruszyłem Arturówek > Śmieciówa do niebieskiego szlaku > Spotkanie LazyBoya > potem Modrzew podjazd (w pewnym momencie zaczęło mnie kłuć ramię – okazało się, że czerwona mrówka znalazła się pod moją koszulką… co za cholerstwo jeszcze mnie to kłucie trzymało przez jakiś czas…)> widok na Klęk Kiełmina > Klęk > Smardzew > Klasztor w Łagiewnikach > Dom. Dobre tempo myślę, że gdyby nie zmęczenie było by o wiele lepiej. I tak zdziwiony byłem, że chce mi się tak jeździć. Szkoda, że remontu cdn…
Leave a Reply