Powrót po ciężkim przeziębieniu.

Forma zerowa, leki zrobiły swoje. Wirus też. Wk… maksymalne. Wyskoczyłem do Decatlhonu po zestaw czyszczący. Przy okazji trochę pojeździłem. Wiało straszliwe. Jeszcze kaszel mnie trzyma na szczęście nie przeszkadzał mi w jeździe. Ale i tak kwiecień to katastrofa… szkoda słów. Mam nadzieje, że pogoda szybko się poprawi i będę mógł nadrobić zaległości. Choć jak mówią straconego czasu nie da się nadrobić.
""