A czemu numer #35? Wynika to z moich wpisów na bikestats.pl
O czym chce napisać? Zainspirował mnie wpis na mikroblogu koleżanki: Eresse
Eresse napisała tak:”Rada na dziś! nie zaprzątać sobie głowy, że kierunek wycieczki to praca. Lepiej pomyśleć o 9 kilometrach przyjemności i 9 kilometrach powrotnych do domu :)”
Jakie to proste prawda? Tak właśnie powinno się postrzegać jazdę do pracy na rowerze. Wykreślić „do pracy” i zostaje jazda na rowerze. A u mnie niestety w tym roku jest jej mało. Cóż dużo się dzieje o czym postaram się napisać w przyszłości. Pewnie już nie długo 🙂
Ale wrócę do meritum sprawy. Nie zaprzątać sobie głowy. Ważna rzecz. Jechać i tyle mieć fun, że chociaż tyle można pojechać. W moim przypadku 8km w jedną i 8km w drugą. Wspaniale!
Druga sprawa ciągle też sobie obiecuję, że będę włączał Stravę lub zrobię jakąś fotkę na instagrama. Bo przecież mam trochę „folowersów” itp. Tylko, że po co ? Bo muszą być lajki? Żeby mieć zapis jazdy do pracy na rowerze? Nie. To ma wyglądać tak. Ubierasz się wychodzisz bierzesz rower i jedziesz. (btw. o ubieraniu kiedyś ponarzekam w innym wpisie :)) Tyle nic więcej. Sama przyjemność z jazdy bez smyczy i obroży. Jadę bo chcę koniec i kropka. A jak najdzie mnie ochota to sobie włączę te wynalazki. Nie twierdzę, że to nie przydatna rzecz. Bynajmniej – przydatna. Ale nie do codziennej jazdy do pracy na rowerze. Zdecydowanie bez „do pracy” brzmi lepiej. I nie potrzeba do tego innych wynalazków.
Fantastycznie kogoś zainspirować 🙂
I fantastycznie mieć taką frajdę z jazdy. Życzę nam wielu dojazdów i powrotów – z celem i bez celu na końcu drogi 🙂