Dlaczego rower jest niesamowity? Bo możesz powiązać z nim przyjemne z pożytecznym! Trenujesz i załatwiasz swoje sprawy. Zachęcam do przesiadki na rower. Dziś po pracy musiałem jechać opłacić działkę. Dlaczego nie skorzystać i nie pojechać po pracy na rowerze aby pozałatwiać jeszcze parę spraw? Rowerem też się da! Przy okazji zapraszasz kolegów do wspólnej jazdy. Tak mało czasu jest i tak trudno jest teraz się umówić, że trzeba próbować. Dzisiaj mi się udało. Zaplanowałem kierunek w południowe zakątki Łodzi. Trasa wyglądała mniej więcej tak: Łódź – Nowosolna – Bedoń – Andrespol – Wiśniowa Góra – Wola Rakowa – Romanów a dalej powrót przez Kalinko i Starową Górę do Łodzi. Jednak zawsze kusi żeby zrobić trochę więcej kilometrów. I dzisiaj wpadłem na pomysł, żeby jechać dalej. Przez Tuszyn do Zofiówki, Pabianice Konstantynów. Prawie udało się to zrealizować. Spotkałem się z Bartkiem pod pracą. Ruszyliśmy bardzo mocnym tempem w kierunku Nowosolnej. O dziwo Brzezińską jechało się świetnie. Samochody nie przeszkadzały. Wiatru brak. Do Andrespola przyjechaliśmy 5 min przed umówionym spotkaniem z Pixonem. 17:45 zjawia się i on. Szybkie przywitanie i ruszamy. Ocho! zaczyna się „ścigancko”. 35- 38km/h na liczniku. Takim tempem dojeżdżamy do Romanowa. Szybko załatwiam formalności. Kaska wpłacona prądu nie odłączą 🙂 Dalej już można cieszyć się jazdą. Jechać na komy, cisnąć aby kolega się zmęczył lub po prostu relaksować się.
Gdy wróciłem od skarbnika działkowego (jak to brzmi :D) Pixon zagaduje aby może trochę zwolnić żeby dojechać do mety. Zmieniamy prędkości na 30km/h – 34km/h. Chociaż uważam, że słabo nam to wychodzi. Druga sprawa patrząc na zachód zaczyna się zastanawiać czy aby na pewno pchać się w ciemno szaro niebieskie chmury? Wspólnie postanawiamy, że jedziemy. Kręcimy do Tuszyna gdzie na końcowym podjeździe postanowienie o zwolnieniu nie bardzo wychodzi. Przejeżdżamy przez krajową 1 i ruszamy na Zofiówkę. Trochę kręcenia po okolicy ale ostatecznie wyjeżdżamy tam gdzie chciałem. Do Sereczyna tempo lajtowe ale niestety tutaj zaczyna mocno wiać i chmury robią się jeszcze bardziej ciemne. To tutaj pierwsze wzmianki o kryzysie słyszymy od Bartka. Wieje jeszcze mocniej. Aż nogi same mocniej wciskają w pedały. Bartek słabnie. Czasami go gubimy. Pabianice jakoś szybko przeleciały. Wieje boczny wiatr co skutecznie mnie denerwuje. 63kg plus rower łatwo zawiewa. Już pod Łodzią koło Lublinka Pixon udaje się na wschód a my z Bartkiem ruszamy na Retkinie. Bartek dzielnie trzyma koło. Robię parę fotek. Tutaj na ścieżce rowerowej spotykam Silenoza. Miłe spotkanie po 2 latach. Chłopie wskakuj na rower. Coś przepadł a szkoda. Chwilę pogadaliśmy ale czas ruszać. Chmury nadchodzą bardzo szybko. Nadaję mocne tempo i zaraz jesteśmy przy Zoo. Potem już szybko do Włókniarzy gdzie przy skręcie na Manufakturę Bartek jedzie w swoim kierunku a ja w swoim. Teraz ja sobie nadaję szybkie tempo aby utrzymać średnią. Cóż jak trening to trening. To był dobry rowerowy dzień 🙂
Trasa:
Leave a Reply