Ucieczka przed burzą

Piszę jeszcze raz ten gówniany tekst ponieważ wpis przypadkowo skasowałem (pisząc od razu na BS). Zawsze pisałem w oddzielnym notatniku (cloud notes) żeby czasem nie stracić tego co już napisałem! I co! Wielkie g….
I teraz już mi się nie chce pisać tak wylewnie jak wcześniej. Tak w skrócie:
Czasu brak na rower – przeprowadzka Zioma.
Godzina 13 – będzie ta burza czy nie? P… jadę.
Kierunek rodziców działka.
Odwiedzam stare śmiecie gdzie jeździłem jako bachor. Rower to była codzienność nie rozstawałem się ani na krok z nim. Najszybszy transport do Ziomków działkowców. Czemu na jakiś czas miałem rozbrat z rowerem? Nie wiem. Żałuję…
Idzie burza.
Jechać?
Ojciec – Nie jedź. Idzie na południe.
40min później. Idzie burza.
Jechać hmm dobra jadę.
W mordę wiatru non stop nawet jak jechałem z wiatrem to wmordewind 😉
Szaro buro i ponuro przed burzowo.
Cisnę.
Róg Aleksandrowskiej/Szczecińskiej zaczyna lać ale nie ma burzy.
Dojeżdżam na rado. Leje już na maxa.
Cisnę i wciskam…
…przycisk domofonu w momencie gdy rozświetla się niebo i uderza pierwszy grom.
Hell yeah zdążyłem!

PS. Wreszcie nowe rękawiczki. +5 do średniej 😉

Zjazd, który w dzieciństwie uwielbiałem i zawsze myślałem, że jest on ogromny. Strasznie tam wszystko wyrosło. Zupełnie inaczej to pamiętam :]
""
""

Leave a Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *